Dylematy: mówić, czy nie mówić?

Czas pandemii nauczył marki oraz agencje PR nowych, do tej pory nieznanych, zachowań. Okres lockdownu pokazał, że wstrzymywanie komunikacji przez markę tworzy przestrzeń, która szybko wypełnia się konkurencją lub niechcianą narracją. Gdy większość z nas przyzwyczaiła się do nowego modelu działania, który stał się codziennością – wybuchła wojna w Ukrainie. Wielu ekspertów zaczęło zadawać sobie pytania: jak powinno się zadziałać, czy mówić głośno o tym co się robi? Eksperci ds. PR stanęli – ponownie – przed wyzwaniem odpowiedzi na powyższe zagadnienia. Czy istnieje jedna, właściwa odpowiedź?

Problematyczny krajobraz agencji public relations

Czas pandemii pokazał, że marka nie może milczeć, kiedy wokół dzieją się rzeczy ważne. Konsumenci zaczęli oczekiwać od biznesu działań i zajmowania odpowiednich stanowisk. Jednak czy w obliczu wojny można było przełożyć schemat postępowań 1:1? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ większość specjalistów od komunikacji nie było jeszcze w takiej sytuacji. Oczywiście można było spróbować przełożyć znane schematy z działań kryzysowych, ale czy byłby one wystarczające?

Agencje PR wraz ze swoimi klientami znalazły się – ponownie – w problematycznym krajobrazie informacyjnym wywołanym inwazją Rosji na Ukrainę.

Konsumenci jeszcze bardziej zapragnęli mieć dostęp do rzetelnych i zweryfikowanych informacji na temat bieżącej sytuacji. Odbiorcy czytali więcej, po wybuchu wojny – i chociaż pierwsza fala tej potrzeby już minęła, nadal media w sieci notują ponadprzeciętne wyniki – wskazują dane drugiej edycji raportu WP „Polski rynek mediowy w obliczu wojny na Ukrainie”. Konsumenci z ogromnym zaciekawieniem obserwowali i śledzili reakcje marek. Zaczęły powstawać listy firm, które nagle były „zakazane”, ponieważ pozostały na rynku rosyjskim. W związku z tym zarówno małe podmioty, jak i globalne brandy ponownie zmuszone były wprowadzić zmiany w swoich planach i strategiach marketingowych.

Jedno stało się pewne i szybko nas to stwierdzenie nie opuści – marki muszą być żywe i aktywne w każdych okolicznościach. Odbiorcy z kolei odwdzięczą się swoją lojalnością. I tutaj wchodzi ogromna rola agencji public relations, która nie jest łatwa. Musi ona odpowiadać swoimi działaniami zarówno na pragnienie poznania prawdy, jak i na emocje, które w przypadku wojny nie są bynajmniej najłatwiejsze.

Strategia komunikacji – czyli wsparcie PR biznesu

Pandemia nauczyła wielu przedsiębiorców, że w czasie kryzysu wszyscy mogą pomagać na różne sposoby, a obecne wydarzenia nie są tu wyjątkiem. Jakby dziwnie to nie zabrzmiało – teraz jest dobry moment, aby firmy zmobilizowały swoją kreatywną energię i zastanowiły się, w jaki sposób mogą przyczynić się do pomocy Ukrainie, nie tylko chwilowo, ale długofalowo.

Nie można jednak zaprzeczyć, że wiele marek szybko po wybuchu wojny zaangażowało się we wspieranie Ukrainy, podejmując szereg inicjatyw. Jest to dowód na to, że każda marka czy organizacja może znaleźć unikalne i skuteczne rozwiązania w ramach swojej działalności.

Jakby problemów było mało, pojawił się kolejny dylemat komunikacyjny: pomagać po cichu, czy mówić o tym głośno? Wiele marek zaczęło analizować swoje działania PR pod tym kątem. Wbrew temu, co często pojawiało się w mediach – że pomoc należy nieść w ciszy. Wiele marek postąpiło odwrotnie.

Zdaniem naszej agencji PR – bardzo dobrze. Świat się zmienia i zmieniają się nasze normy. Oczywiście nadal należy robić wszystko w granicach „smaku” i pamiętać, że to pomoc jest tutaj najważniejsza, a nie promocja.

Jednak mówienie o tym, że działamy, może przynieść wiele dobrego. Im więcej czytamy i słyszymy o tym, że ktoś coś zrobił, tym bardziej skłonni jesteśmy do tego, by samemu zdecydować się na taki gest, a nawet go przebić 😊 Skutecznie komunikując swoje cele, działania i stanowisko w sprawie inwazji, firmy mogą lepiej pomagać potrzebującym i zapewnić swoich konsumentów o słuszności swoich decyzji.